List z Afryki
Tekst dla: https://diecezja.bielsko.pl
Wstajesz rano, jeszcze przed świtem. Trochę wychłodzony od spania na macie wyłożonej bezpośrednio na ziemi. Chciałbyś się umyć i czegoś napić, ale nie ma wody w łazience. Musisz zabrać baniaki i udać się do studni oddalonej kilometr od twojego domu, albo i więcej. Zabierasz też rodzeństwo, żeby przynieść od razu więcej wody. Wracacie, ale woda jest bardzo zimna. Nie ma prądu ani gazu, wiec żeby ją podgrzać, rozpalasz pod domem ognisko. Która już jest godzina? Czy nie powinieneś być w szkole? Możliwe, że tak, ale nie masz zegarka. Wciąż niczego nie jadłeś. Nie ma piekarni ze świeżym chlebem. Przygotowujesz więc papkę z mąki kukurydzianej dla siebie i rodzeństwa. Twoja mama jeszcze przed świtem poszła pracować w polu, być może wieczorem przyniesie z wioski trochę ryżu czy fasoli na wieczór.
Mogę opowiadać tak dalej, ale chyba wystarczy. To urywek chwili. Proponuję Ci inne doświadczenie. Jutro, gdy otworzysz oczy – poczuj ciepło kołdry i wygodę twojego łóżka. Zobacz solidny sufit i ściany. Poczuj ciepłą wodę w kranie i gorącą herbatę, którą przygotujesz rano w 3 minuty. Może nawet zjesz kanapkę z szynką przed wyjściem? Musisz iść do pracy czy szkoły? Pomyśl, jakie to wspaniałe, że możesz… Zauważ, jeśli obok Ciebie jest drugi człowiek…
„Wdzięczność sprawia, że to co mamy – wystarcza.” Od niej wszystko się zaczyna i na niej mogłoby się kończyć. Wyzwala w nas dobro oraz wrażliwość na drugiego człowieka i sytuacje, z którymi się mierzy. Każdy brak, którego doświadczyłam lub może jeszcze bardziej – doświadczają ludzie, których spotkałam na swojej misyjnej drodze – jest dla mnie drogowskazem i przypomnieniem, że każda chwila jest cennym darem. Tak bardzo czuć skończoność życia, depczącą nam wręcz po piętach. Kiedyś mówiłam sporo o miłości, w której widziałam sens pracy na misjach, jednak dosadnie przekonałam się, że miłością nie nakarmię głodnych brzuchów moich ciężko chorych pacjentów. Choć tak bardzo bym tego chciała.
Afryka jest pięknem, kolorem, tańcem, różowym niebem nad sawanną o zachodzie słońca, dźwiękiem tam-tamu. Zależy mi, żeby tak właśnie była zapamiętana. Ale jest też głodem, ciemnością i wszechobecnym brakiem. W XXI wieku, w świecie lotów w kosmos i sztucznej inteligencji, a w zasadzie chyba bardziej obok tego świata, jest jeszcze nasz, trochę inny. Taki, w którym walczymy o bieżącą wodę, żywność i elektryczność. Co za tym idzie – walczymy codziennie o człowieka, bardzo konkretnego, i może jeszcze jednego… i jeszcze jednego… o jego życie. I o wiarę w to, że i on może poczuć to najpiękniejsze na świecie uczucie, jakim jest wdzięczność. Z Bożą pomocą udaje nam się czasami zdziałać takie małe cuda.
Ostatnio dzięki zaangażowaniu wielu ludzi w Polsce, również w naszej diecezji, zakupiliśmy generator prądu do szpitala. To jedna z tych rzeczy, która będzie tu służyć przez wiele lat i w praktyce całkowicie zmienia jakość pracy i świadczonej opieki. Podczas mojej pracy na misjach i doświadczeniom, takim jak organizacja środków na zakup generatora prądu, dożywianie pacjentów czy doposażenie przedszkola, przekonałam się, jak wiele barier i problemów możemy pokonać razem. Otrzymałam wiele wsparcia, które mogłam przekazywać najbardziej potrzebującym, a świadectwo braterstwa i wzajemnej solidarności jest przede wszystkim darem dla mnie – kolejną iskrą wdzięczności i pewnością, że warto.