O wdzięczności
Zapach wigilijnego stołu nieco inny niż zwykle, tak inny jak cała atmosfera świąt- delikatna, minimalna, subtelnie przebijająca się przez rzeczywistość.
Zdobyłam produkty, z dumą ulepiłam pierogi i warzywną sałatkę dodając w ten sposób odrobinę utęsknionej "polskości" do naszej wieczerzy wigilijnej. Nasz stół ostatecznie jednak wyglądał dość ubogo, jak przeciętna kolacja.
Przeciętna kolacja?- zapytałam samą siebie nie wierząc własnym myślom. Dla naszych podopiecznych (dzieciaków z wioski) to super-szczególny dzień, ponieważ MOŻE dostaną dziś do zjedzenia 10-centymetrową rybkę - tylko dla siebie.
***
Wieczór był zimny. Po całym dniu pracy marzyłam tylko o gorącym prysznicu i chwilę ubolewałam nad koniecznością umycia się w misce. Po chwili jednak zapytałam ponownie samą siebie- naprawdę... ?
Gorąca, przegotowana woda w garnku czeka na mnie każdego dnia. Nie muszę przecież zrywać się nad ranem po to, aby z bidonami drałować przez całą wioskę w poszukiwaniu wody.
***
Zastanawiam się nad słusznością takich porównań, mimo świadomości, że nie da się nakarmić całego świata odejmując sobie od ust.
Tak po prostu jest. W jednym miejscu ludzie nie mają dostępu do bieżącej, czystej wody, a w innym - mają w swoich willach łazienki, baseny i sauny.
Nie można tego także przypisywać ciężkości wykonywanej pracy. Myślę, że niewielu z nas doświadczało tak niewolniczej pracy jak mieszkańcy afrykańskich wiosek, zarabiając mniej niż 1$/dzień (nie tylko zresztą afrykańskich - wciąż przypominam sobie kobiety w Indiach, które nigdy nie dostawały obiecanej zapłaty za swoją pracę).
A jednak, Drodzy Państwo, nikt nas przed urodzeniem nie pytał, czy wybieramy Polskę, Stany Zjednoczone czy RDK, nie wybraliśmy sobie domów z cegieł ani błotnistych chatek pokrytych strzechą.
Podejrzewam, że nie ma także większego sensu zadawać sobie pytania, gdzie my bylibyśmy dziś, gdybyśmy urodzili się w glinianym domku na samym końcu wioski, pod lasem, bez wody i światła.
Jest za to sens pytać o to, co my robimy z szansą, jaką otrzymaliśmy - i czy jesteśmy za nią wdzięczni.
Czy umiemy dziękować za nasze życie? Czy staramy się żyć pięknie?
Czy jesteśmy wdzięczni za najdrobniejsze, najbanalniejsze i najniezbędniejsze dary, jakie codziennie otrzymujemy?
Za talenty i intelekt, za rozumienie świata, możliwość nieustannego uczenia się i rozwoju naszych pasji, za niezliczone możliwości, które wciąż są przed nami, pomimo bardzo trudnych chwil w historii świata, w których właśnie uczestniczymy? A ostatecznie.. czy jesteśmy wdzięczni za dzisiejszą kromkę chleba i dach nad głową? I drugiego człowieka do potrzymania za rękę...?