Zawsze gotowa!
Toujours prêt – zawsze gotowy.
Spojrzenie z perspektywy pozwala czasem zobaczyć lepiej. Jestem już w nowym miejscu, na nowej misji, wśród nowych dla mnie ludzi. W kolejnym, nowym dla mnie, świecie. Pierwszy raz w życiu wchodzę pewnym krokiem w to, co nieznane. Pierwszy raz nie wątpię, nie uciekam, nie czekam. Rozpoczynam odważnie i świadomie. Tak sobie myślę, że dzięki moim dotychczasowym doświadczeniom jestem właśnie w takim momencie mojego życia, moich spełnionych marzeń o misyjnej pracy. Nie muszę już ciągle wątpić, mogę iść przed siebie.
Przez kilka ostatnich lat przeżyłam wiele porażek i zwątpień. Jestem pewna, że one naprawdę teraz są moją siłą. Wielokrotnie odchodzili moi pacjenci, dla których zrobiłam wszystko. Teraz już wiem, że będą odchodzić. Karmiłam głodnych, a i tak znajdywałam ich wyniszczonych na ulicy. Wiem, że wciąż będę ich znajdywać, ale wiem też, że zawsze będę ich szukać.
Trzeba zmienić kierunek spojrzenia z efektów na poszukiwanie, to naprawdę wystarczy. Bo gdy naprawdę się szuka, z całego serca, zawsze znajdzie się człowieka, który dziś potrzebuje naszej obecności. Czasem bliskość to przytulenie (lub – mój ulubiony przykład – podanie kubka gorącej kawy), a czasem kupienie na rynku skarpetek albo sardynek. Teraz już wiem, że czasami skarpety i sardynki także ratują życie.
Lubię o tym mówić w czasach, gdy trochę wszyscy „bohaterujemy”, czyli próbujemy udowodnić sobie samym i innym, że jesteśmy niezwykli i robimy coś niesamowitego.
A co by się stało, gdybyśmy jednak uznali, że całkiem zwyczajne, codzienne życie jest już bardzo dobre? Że dużo ważniejsze od wielkich projektów jest nasze podejście do każdego napotkanego człowieka- z szacunkiem i uważnością. Gdybyśmy tak uznali, że nasz CZAS jest już wielkim darem? Boimy się prawdziwych spotkań. Nawet tutaj w Afryce dużo łatwiej jest konstruować, kupować, rozdawać. Trudniej się spotkać…
A przecież to takie ważne, żeby nie przegapić kogoś po drodze. Bardzo lubię afrykańskie hasło harcerzy „Toujours prêt” – Harcerz, zawsze gotowy. Od czasu mojego pobytu w RCA wraca do mnie co chwilę, już odczytuję te słowa jako znak dla mnie.
Dosłownie – z zawsze przygotowanym plecakiem na wypadek nagłej podróży, czy rebelii.
I jakby głębiej- w głowie i w sercu. Być zawsze gotowym na spotkanie z drugim człowiekiem? Na nowe zadanie? Na nieprzewidziane wydarzenie? Na wątpliwości? Niepowodzenia? Na świętowanie? Pieczenie ciasta? Taniec? Na śmierć?
To moja obecna wdzięczność. Za lekcję gotowości. Życie na misjach to wielka lekcja gotowości. Równocześnie to jest właśnie moje nowe marzenie, także w perspektywie duchowej – być zawsze gotowym.
Toujours prêt.